Wyjście
z Dualizmu
Powrót
Do Jedności
Emilka Wróblewska-Ćwiek
Wyjście z dualizmu to bardzo głęboki temat, wymagający
dokonania radykalnych zmian, jeżeli chodzi o postrzeganie rzeczywistości.
Dotyczy on niemal wszystkich spraw w naszym życiu i prowadzi do oświecenia.
OŚWIECONY CZŁOWIEK NIE OPOWIADA SIĘ ANI PO STRONIE ŚWIATŁA, ANI CIEMNOŚCI; ma
świadomość Jedności. Kluczem do osiągnięcia tej wolności jest neutralność a do
osiągnięcia neutralności wiedza. Świat zewnętrzny jest tylko projekcją naszego
wnętrza i dlatego wszystko, czego doświadczamy od innych ludzi, jest tylko
odbiciem tego, jak sami siebie traktujemy i co nam w duszy gra. Dlatego też
jest wiele głębi w powiedzeniu "jeżeli chcesz uzdrowić świat, uzdrów
samego siebie". Świat zewnętrzny to iluzja, wszystko płynie z wnętrza,
podział na zewnętrzne i wewnętrzne to ułuda. JEDNOŚĆ!
Nasza rzeczywistość postrzegana zmysłami jest projekcją
znajdującego się pod powierzchnią zjawisk wewnętrznego świata. Ten wewnętrzny
świat to pole kwantowe, energia spajająca wszystko na niewidzialnym poziomie. Naukowcy
porównują je do kobierca, utkanego ze świetlistych wzorców energetycznych,
które dają początek wszystkim materialnym formom w naszym świecie. My, ludzie
jesteśmy oczywiście, integralną częścią owego kobierca. Bezustannie go tkamy mocą
naszych intencji, emocji, myśli, działań i pragnień, które przesuwają,
skręcają, fałdują lub plączą jego strukturę. Każde nasze posunięcie ma wpływ na
całość wszechświata, na wygląd całego kobierca. Kobierzec ten to Boska Matryca,
stanowiąca wzorzec istnienia i funkcjonowania naszej rzeczywistości. Obecne w
Boskiej Matrycy wzorce utkane są według zasad Świętej Geometrii, która kieruje
się zasadami fraktalności i złotej proporcji, bazującej na liczbie Phi. Zasada
fraktalności to ZASADA SAMOPODOBIEŃSTWA, która mówi, że mniejszy element
składający się na jakąś całość jest podobny do większych elementów,
zawierających w sobie ten mniejszy element. Można to przyrównać do rosyjskich
matrioszek różnej wielkości, które wkłada się jedna w drugą. Są one takie same,
różnią się jedynie wielkością. I tak
samo nasz wszechświat zbudowany jest z podobnych do siebie elementów, które
różnią się wielkością, jednak proporcja składających się na owe elementy
części, pozostaje stała i jest opisana liczbą Phi. Gdy pozostajemy w stanie błogości, gdy
odczuwamy Miłość, dźwięk wydawany przez bicie naszego serca tworzy harmoniczną
kaskadę fal, widoczną na urządzeniu pomiarowym (Heart Tuner), w której to
kaskadzie odległości między składowymi harmonicznymi (dźwięku serca) oscylującą
wokół liczby Phi. Okazuje się, że ludzkie uczucia można przedstawić w sposób
liczbowy i graficzny. Jak wynika z badań, kształt uczucia miłości jest ściśle skorelowany z liczbą Phi =
1,618...Częstotliwość, z jaką bije nasze serce ma wpływ na splatanie się DNA.
Im bardziej dostrojeni jesteśmy do swojego serca, tym piękniejszy jest
wytwarzany przez nie dźwięk i tym bardziej harmonijnie splata się nasze DNA,
wytwarzając wokół nas toroidalne pole, będące jednym z wzorów Świętej
Geometrii. Budowa torusa jest fraktalnym odzwierciedleniem budowy naszego
wszechświata. Powstaje morficzny rezonans, który dzięki zasadzie
Samopodobieństwa umożliwia naszym duszom podróżowanie po wszechświecie,
odbywanie podróży do gwiazd, międzywymiarowe
wędrówki, słowem umożliwia odczucie
pierwotnej Jedni.
Od nas samych, od wzięcia odpowiedzialności za siebie,
swoje odczucia, emocje, kroki na ścieżce, zależy, czy dostrojeni będziemy do
Świętej Jedności wyrażającej się Boską Matrycą Światła, czy też kroczyć
będziemy drogą ego, która nas rozstraja, zaburza nasze funkcjonowanie, powoduje
depresje, choroby, nieszczęśliwe wypadki, itd.
Ten naukowy wstęp miał za zadanie unaocznić nam fakt, że w rezultacie
stanowimy Jedność z Całością Stworzenia.. Pojmowana przez nas dualistycznie
rzeczywistość jest skutkiem zaprogramowania
NASZYCH UMYSŁÓW, które miało miejsce na Atlantydzie i było związane z
eksperymentem Wolnej Woli. Jak pisze Ewa
May we wspaniałym artykule, zatytułowanym „Boska Matryca” : „ Kiedyś, bardzo
dawno temu, w czasie, a raczej na poziomie rozwoju świadomości wymiaru 6-tego i
7-ego , czyli trzeciego oka i szyszynki (o tak, ludzkość znajdowała się już
kiedyś na tym poziomie rozwoju), doskonałość Boskiej Matrycy Światła została
zniekształcona. Dokonały tego istoty bardzo zaawansowane w rozwoju, będące
bardzo blisko Boga. Znały one boskie prawa istnienia Matrycy Światła, a były
niezależne od czasu, przestrzeni i przemijania. Władały prawie wszystkimi
narzędziami stwórczymi Boga, prócz jednego - nie mogły władać manifestacją
boskiego ducha i jego potęgą czyli energią miłości, która ma swe źródło w
boskim sercu. Miłość jest największą potęgą we Wszechświecie: uzdrawia,
porządkuje, oczyszcza, daje życie, aktywuje natychmiastowy rozkwit i sama w
sobie jest najczystszym światłem duchowym. Te istoty postanowiły zrobić
eksperyment i odstąpić od uczestnictwa w Wyższej Woli i nieustannej synchronii,
w której nie było miejsca na ich indywidualne pomysły i działania. Postanowiły
sprawdzić, co się stanie z doskonałą Matrycą Światła i z nimi, po zastosowaniu
eksperymentu "wolna wola". W tym dokładnie momencie pojawiło się ego
i jego wola w miejsce boskiej. Ta niższa wola stworzyła nową matrycę -
rzeczywistość inną niż boska. Poprzez połączenia wszystkiego ze wszystkim,
intencja tych istot zaistniała jednocześnie wszędzie i powstał dodatkowy
wymiar: wolnej woli. To były narodziny matrycy ego, wirusa w doskonałym
programie Boskiej Matrycy Światła. Dokładnie jak w komputerze zmienił on
sprawnie działające programy, niczym rak, który niszczy idealnie funkcjonujący
organizm.” Ta nowa matryca spowodowała
zapomnienie, kim jesteśmy w swej istocie. Zapomnieliśmy o energetycznej siatce
utkanej z kwantowo- duchowego światła i o tym, że wpływamy na nią myślami,
emocjami i działaniem, przyciągając do siebie na zasadzie wibracyjnego rezonansu wszystko, co nas spotyka.
Rzeczywistość, której doświadczam, smakuję, dotykam, jest odzwierciedleniem
mojego wnętrza. Każdy człowiek, który pojawia się na mojej ścieżce jest
odzwierciedleniem uzdrowionego, bądź nie (czytaj dostrojonego do Matrycy
Światła bądź Matrycy ego) aspektu mnie samej. Jestem wszystkim. Naukowcy
odkrywają, że na kwantowym poziomie zanika granica pomiędzy mną a światem,
który obserwuję, pomiędzy mną a…Bogiem. Wszystko jest Jednym Świętym Jam Jest,
które weszło do gabinetu luster i przegląda się w znajdujących się tam
zwierciadłach.. Obserwuje swoje wierne i zniekształcone odbicia.
Patrząc dualistycznie, stwierdzimy, że Matryca Światła
jest „cacy” a Matryca ego „be”. Patrząc
sercem odkryjemy, że obydwie są potrzebne. Umożliwiły Bogu samopoznanie,
umożliwiły doświadczenie, przygodę. BEZ
GRY CIEMNOŚCI I ŚWIATŁA NIE NARODZIŁABY SIĘ MIŁOŚĆ BEZWARUNKOWA. Znajdujemy się
obecnie na etapie powrotu do Boskiej Matrycy. Dokonujemy tego nie poprzez
potępienie ego, a poprzez uznanie jego wartości i rozpuszczenie go Światłem
Miłości.
W wyższych wymiarach wychodzimy z dualności traktującej
biegunowe siły jako swoje przeciwieństwa. Obecnie wychodzimy z trójwymiarowej
rzeczywistości, dostrojonej do poziomu czakry splotu słonecznego, związanej z
emocjami. Wychodzimy z niej otwierając drzwi serca, wkraczając w świętą
przestrzeń czwartej czakry i tym samym dostrajając się do czwartego wymiaru
rzeczywistości. Emocje działające w oparciu o umysł nie są zdolne do
Rozumienia. Pojawia się ono o poziom wyżej, w
przestrzeni współpracującego ze Świętym Umysłem, Świadomością, Duchem, Serca. Czakra Serca łączy ze sobą wibracje
trzech dolnych czakr i trzech górnych. Wnosi Prawdę Niebios do ziemskiej
trójwymiarowej rzeczywistości. Dostraja matrycę ego do Boskiej Matrycy Światła
i wreszcie mocą Miłości spaja przeciwieństwa, łączy to, co podzielił umysł.
Codziennie doświadczamy aspektów Boskiej Matrycy i
Matrycy ego. To, co nas spotyka uzależnione jest od tego, co w nas uzdrowione i
co potrzebuje uzdrowienia. Nasz świat zbudowany jest na zasadzie lustra.
Oznacza to, że NASZ ŚWIAT NIE MOŻE OBDARZYĆ NAS MIŁOŚCIĄ; może ją co najwyżej
ODZWIERCIEDLIĆ. Jeżeli Twoje wnętrze
wypełnione jest Miłością, będziesz jej na każdym kroku doświadczał. Jeżeli nie
kochasz siebie, obecni w Twoim życiu ludzie dadzą Ci to odczuć poprzez sposób,
w jaki Cię traktują. Jeżeli pozostajemy z kimś w związku, mamy okazję poprzez
obserwowanie swoich odczuć w stosunku do partnera oraz tego, jak on się do nas
odnosi, rozpoznać swój poziom miłości do siebie. Nauczeni dualistycznego
spojrzenia na rzeczywistość dzielimy ludzi na katów i ofiary, potępiając tych
pierwszych, współczując drugim. Nauczeni jesteśmy, że tym drugim trzeba
natychmiast spieszyć z pomocą, bo tak postępuje DOBRY CZŁOWIEK.
Są to nasze trójwymiarowe, bazujące na emocjach
programy, które niekoniecznie mają związek z prawdą Serca. Jak wiadomo, na
poziomie dusz, umawiamy się między sobą na przeróżne doświadczenia w
trójwymiarowej rzeczywistości, które przyczynią się do naszego rozwoju.
Pewnego razu
moja przyjaciółka opowiadała mi o znajomej nam kobiecie w średnim wieku, która
miała dużo młodszego od siebie partnera. Mężczyzna ten ciągle potrzebował
potwierdzenia swojej atrakcyjności, co wyrażał poprzez podrywanie każdej
napotkanej na swej ścieżce kobiety. Co
łatwe do przewidzenia, jego partnerka czuła się z tym strasznie: poniżona,
odrzucona, ośmieszona, itd. Pierwszy mój odruch wiązał się z głębokim współczuciem dla tej
kobiety. Czułam ją jak siostrę i bardzo było mi jej szkoda. Jednocześnie,
czułam złość na jej niedojrzałego partnera.
Tego wieczoru usiadłam do medytacji. Myśli samoczynnie pobiegły w kierunku
tej pary. Gdy oddychałam spokojnie, nagle napłynęły takie myśli: twoje
współczucie jest uwłaczające dla tej kobiety, która jest potężnym Twórcą swojej
rzeczywistości. Postrzegając ją jako ofiarę, wzmacniasz w niej ten program,
wysyłasz jej myślokształty o niskich
wibracjach. Zasilasz jej problem Człowiek kierujący się sercem czuje cichą
radość związaną z faktu, że każdy doświadcza tego, co jest mu aktualnie
potrzebne w rozwoju. Tak więc, zamiast współczuć, raduj się. Wysyłaj tej kobiecie
wibracje radości, że doświadczenie, w którym się znajduje, pomaga jej w
pokochaniu siebie, zrozumieniu swej Boskości, przybliża ją do Boga. Myśl o
niej, że jest potężna i mądra. Ufaj, że wewnętrzna mądrość nakieruje ją na
Ścieżkę Miłości i pozwoli odkryć, że jest w istocie przepiękną Boginią. Zobacz
jej wspaniałego partnera, który z miłości podjął się roli podrywacza, by ją
czegoś nauczyć. Odczuwaj dla niego
wdzięczność. Takie nastawienie, taka energia pozwala na transformację. Człowiek
serca nie potępia „kata”. Widzi, że „kat” i „ofiara” pracują na jednym
programie, są dwiema twarzami jednego nieuzdrowionego aspektu. Często cierpienie kata, zadanie, którego się
na wyższym planie podjął jest dużo trudniejsze od roli ofiary. Każdy kat
skazuje się na bycie ofiarą. Ofiara bardzo łatwo zmienia się w kata. Kat jest
ofiarą obecnego w nim braku miłości” Te
słowa zmieniły mój punkt widzenia. Przyjrzałam się sobie i swoim ranom, które
odezwały się, gdy słuchałam opowieści o
tej kobiecie i jej partnerze. Moja zraniona kobiecość dała o sobie znać.
Potrzebowałam zobaczyć, jak wielką, piękną i wspaniałą Boginią jestem. Żadne
działania z zewnątrz nie są w stanie wyprowadzić mnie z równowagi, zaburzyć
mojej harmonii ze wszystkim, co istnieje. Taki prezent niosła dla mnie rozmowa
z przyjaciółką i odczucia związane z doświadczeniem tej kobiety. Jakże różni się ta mądrość od tego, co na co
dzień praktykujemy.
Bardzo często, gdy czujemy się skrzywdzeni, użalamy się
nad sobą, opowiadając o swym nieszczęściu każdej napotkanej osobie, która tylko
chce nas słuchać. Swoimi opowieściami zamęczamy innych i ściągamy z nich
energię. Nie mówię tu oczywiście o zwierzeniu się przyjaciołom z tego, co nam
leży na sercu, w celu poczucia ulgi. Takie otwieranie się przed drugim człowiekiem,
czy grupą osób, które nas kochają, powoduje zbliżenie się, wzmacnia więź,
powoduje, że czujemy Jedność, ponieważ możemy ujrzeć, jak bardzo jesteśmy do
siebie podobni. Czujemy się otuleni miłością i wszystkie problemy się
rozpuszczają. Tak więc, nie mówię tu o tym. Mówię tu o cierpiętnictwie,
upajaniu się swoim bólem i rolą ofiary. Ego uwielbia cierpieć, bo to zapewnia
mu oddzielenie od Całości, odrębność. Ego może nam tak zamydlić oczy, że
pozostajemy w błędnym kole cierpienia i w pewnym sensie nam to odpowiada.
Ponieważ nasz świat współczuje ofiarom, gloryfikuje ofiary, mamy zapewniony
stały dopływ energii od „dobrych” ludzi. Zyskujemy energię ale cena, którą za
nią płacimy jest bardzo wysoka. Jak się możemy domyślić, „dobrzy”, współczujący
ludzie, działają po pierwsze na szkodę sobie, ponieważ pozwalają ograbić się z
energii, a po drugie nieświadomie przyczyniają się do wzmocnienia cierpienia
osoby, którą zasilają. Współczując, utwierdzają daną osobę w programie
„ofiary”. Nie oznacza to, że mamy być niewrażliwi na cierpienie innych. Wejście
w serce oznacza PEŁNĄ WRAŻLIWOŚCI NEUTRALNOŚĆ. Odczuwam drugą osobę, ale nie
uruchamiam EMOCJI WSPÓŁCZUCIA. Jestem empatyczna a w moim sercu cicho śpiewa
radość, że ta osoba, ten aspekt mnie, znajduje się w tak pouczającym,
wzbogacającym Całość doświadczeniu. W każdym potrafię dojrzeć Boga, który się
przebrał za człowieka i doświadcza tego, co jest mu w danej chwili potrzebne.
Potrzebuje doświadczyć cierpienia, ok. Wysyłam mu pełne szacunku i
akceptacji myśli. Jeżeli
w moim kanale odbioru pojawia się cierpiąca osoba, osoba pełna złości,
krzywdzone dziecko, itp., jeżeli to, co widzę sprawia mi ból, oznacza to, że
przyciągnęłam do swojego świata, swoje nieuzdrowione aspekty. Moim zadaniem
jest teraz WYSŁANIE ENERGII, UTULENIE, UKOCHANIE tych aspektów MNIE SAMEJ a nie
to, co w takich przypadkach najczęściej robimy, WYSŁANIE ENERGII DRUGIEJ OSOBIE
. Co innego, gdy ta osoba sama prosi o wysłanie jej energii , czy o pomoc.
Nie proszeni, nie pomagajmy jednak innym ludziom, bo odbierzemy tego
negatywne skutki. (oczywiście nie mówię tu o wypadkach, których jesteśmy
świadkami, jak zawał serca, czy omdlenie, itd. Wiadomo, że tu pomoc jest
potrzebna!) Nie mówię tu również o zwierzętach, którym trzeba udzielać zawsze
pomocy, gdy są w potrzebie.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jadę samochodem i widzę
stojącą przy drodze kobietę lekkich obyczajów. Czuję w splocie słonecznym
ścisk, bardzo mi szkoda, że w ten sposób
musi zarabiać na życie. Wysyłam jej więc energię Światła i Miłości, by pomóc
jej zmienić swoje życie. I niestety, ale ingeruję w tę kobietę i jej życie, jej
wybór. Uważam, że moja droga jest lepsza, nie zdaję sobie sprawy z przyczyn,
które złożyły się na to, kim jest. Być może ta praca sprawia jej przyjemność.
Być może jej dusza wybrała sobie to doświadczenie, by coś zrozumieć lub
oczyścić karmę. Swoją energią, współczuciem ingeruję w nią i przyciągam do
siebie doświadczenie, w którym ktoś zaingeruje we mnie. Tak działa prawo
lustra. Przyciągasz to, co sam dajesz.
Każdy osąd drugiego człowieka, każda wysłana
oceniająca myśl jest ingerencją i brakiem zrozumienia. Jest zakorzenionym w
dualizmie postrzeganiem. Współczucie (nie mylić z empatią) jest ingerencją, jest oceną. Empatia jest
bierna, mogę odczuwać czyjś ból i czuć w sercu świętą radość (co nie jest
oczywiście równoznaczne z uciechą czerpaną z czyjegoś nieszczęścia :D).
Współczucie to działanie w oparciu o emocje. Działaniem jest wysyłanie energii,
zasilanie kogoś, kto się bez przerwy nad sobą użala, nie dokonując w swoim
życiu żadnych zmian. Zasilamy wtedy programy matrycy ego, co oddala nas od Boga
i Jedności. Największą pomocą, jaką możemy zaoferować temu pełnemu cierpienia
światu jest całkowite dostrojenie się do Matrycy Światła. Światło niesie w
sobie informacje, na które inni podświadomie reagują. Pełen Światła człowiek
emanuje swoją energią i poprzez samo BYCIE zmienia wzorce energetyczne
znajdujących się w jego polu istot. Jeżeli w twojej rzeczywistości pojawia się
coś, ktoś, kto Cię rani, okaż na wewnętrznym poziomie wdzięczność i uzdrów
siebie. To jest droga Pracowników Światła.
Jeżeli widzę piękno w drugiej osobie, oznacza to, że ja
mam w sobie piękno i że ta osoba sama w sobie zobaczyła piękno. Na tym polega prawda Jedności.
Nasze dualistyczne postrzeganie charakteryzują trzy
cechy:
1)
Emocjonalna niestabilność: przechodzenie od
radości do smutku, od łagodności do gniewu, od wybaczenia do zemsty, od
frustracji do entuzjazmu.
2)
Wielka zależność emocjonalna od świata
zewnętrznego; przykładanie wielkiej wagi do opinii innych ludzi, szukanie
akceptacji na zewnątrz, spełnianie oczekiwań innych, zamiast koncentracji na
swym wnętrzu i świadomości, że Jam Jest najwyższym Autorytetem w moim świecie.
3)
Skłonność do oceny. Poczucie bezpieczeństwa
czerpane z klasyfikowania zjawisk na te dobre i te złe. Ocenianie siebie, programy
z Matrycy Ego.
Wchodźmy jak najczęściej w ciszę. Wszystko, czego
szukamy, znajduje się w naszym sercu. Nasze emocje mają wpływ na DNA, powodują,
że splatanie się jego wstęg przebiega nieharmonijnie, dostrajając nas do
matrycy ego. Cisza i błogość Serca łączą nas ze Stwórcą, z Całością. Jesteśmy połączeni zarówno z matrycą ego, jak
i Boską Matrycą, która jest polem nieskończonych możliwości. Wyłaniają się one
mocą naszej woli z tej oceanicznej Jedni.
Istnieje metoda pomagania sobie i innym poprzez pobieranie z pola tych potencjałów, które są nam akurat
potrzebne. Np. jestem chory, potrzebuję wyzdrowieć. Wiem, że w polu
nieskończonych możliwości, w Boskiej Matrycy, znajduje się wszystko, czego
potrzebuję. Wykonuję więc cztery oddechy (4 jest liczbą Nowej Energii, Nowej Świadomości).
Na wdechu pobieram dany potencjał (np. zdrowia)
z pola, na wydechu wprowadzam go do swojej rzeczywistości. I tak cztery
razy. Możemy w ten sposób wysyłać energię innym, ale tylko wtedy, gdy poproszą.
Gdy widzę na ulicy dziecko, na które bardzo krzyczy mama, czuję jego smutek i
ból, wysyłam SWOJEMU SKRZYWDZONEMU DZIECKU wszelkie potencjały, które są mu w
danej chwili potrzebne. Obraz dziecka i mój ból to informacja o nieuzdrowionej
części mnie samej.
I na koniec podam wspaniałą metodę kreowania
rzeczywistości, opracowaną przez Ewę May, którą opisuje ona we wspomnianym już
przeze mnie artykule „ Boska Matryca”.
„Aby skontaktować się z Boską Matrycą Światła, z Boskim
Duchem, czującym nas, słyszącym i spełniającym nasze życzenia, prośby i
marzenia, należy spełnić kilka warunków.
Po wielu
studiach na ten temat i praktykowaniu kluczy kreacji przekonałam się jak proste
są mechanizmy funkcjonowania Boskiej Matrycy, komunikowania się z nią i
odzwierciedlania naszych modlitw, próśb i intencji.
Oto 9 kroków komunikacji z Boską Matrycą Światła:
1.należy znaleźć
się w miejscu spokojnym, harmonijnym, czystym i uzyskać spokój umysłu,
2.nawiązać
kontakt ze swoim sercem i aktywować dobre uczucia,
3.najpierw
wyrazić podziw i miłość dla Boga/ Natury/Absolutu,
4.potem wyrazić
wdzięczność za dar życia, za codzienne cuda, opiekę i możliwości rozwoju,
5.wyrazić swe
życzenie/marzenie/cel jako prośbę krótkimi, rytmicznymi zdaniami,
6.wyrazić swe
życzenie/marzenie/cel jako wizję spełnionego rezultatu,
7.wyrazić to
jeszcze raz słowami w trybie dokonanym, jakby już zaistniało,
8.wyrazić
żarliwą wiarę w urzeczywistnienie zgodne z najwyższym dobrem,
9.podziękować
wielokrotnie i szczerze, z głębi wdzięcznego serca.
Te 9 kroków można ująć krócej jako 6 zasad komunikacji
z Boską Matrycą:
1.wejście w stan
alfa lub głębiej,
2.jasno
sformułowana myśl, życzenie,
3.pozytywne
uczucia płynące z czakry serca,
4.koncentracja
na wizji rezultatu,
5.wiara w
spełnienie, ufność że się już dokonało,
6.wyrażanie
wdzięczności, podziękowanie.”
Jam Jest pełną działalnością i Mocą, wspierającą każdą
rzecz twórczą, której chcę.
„Jam Jest częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie dobro czyni”- pamiętajmy o tym . Z czystymi intencjami, rękami
działającymi w rytm melodii Serca, powrócimy do Boskiej Matrycy, do Jedni J <3